Z pamiętnika informatyka:
Pierwszy dzień. Włączam radio - mówią o Billu Gatesie.
Drugi dzień. Włączam telewizor - Bill Gates.
Trzeci dzień. Czytam gazetę - Bill Gates.
Czwarty dzień. Boję się otworzyć konserwę.
Pierwszy dzień. Włączam radio - mówią o Billu Gatesie.
Drugi dzień. Włączam telewizor - Bill Gates.
Trzeci dzień. Czytam gazetę - Bill Gates.
Czwarty dzień. Boję się otworzyć konserwę.
Pewnego razu do wojska stacjonującego na pustyni przyjechał generał, no i pyta żołnierza jak tam jego życie seksualne, a on mówi:
- No, niby do miasta daleko, ale mamy taka stara wielbłądzice, wiec nie ma problemu.
Pyta drugiego, a on też odpowiada mu to samo, pyta trzeciego a ten znowu odpowiada mu to samo, w końcu generał kazał się zaprowadzić do tej wielbładzicy. Wychodzi od niej po pół godziny i mówi:
- No, ta wasza wielbłądzica jest stara, ale jeszcze może być.
- Jasne, że może być - do miasta zawsze można dojechać.
- No, niby do miasta daleko, ale mamy taka stara wielbłądzice, wiec nie ma problemu.
Pyta drugiego, a on też odpowiada mu to samo, pyta trzeciego a ten znowu odpowiada mu to samo, w końcu generał kazał się zaprowadzić do tej wielbładzicy. Wychodzi od niej po pół godziny i mówi:
- No, ta wasza wielbłądzica jest stara, ale jeszcze może być.
- Jasne, że może być - do miasta zawsze można dojechać.
- Pani Helu, po co pani papier listowy w dwu kolorach: niebieskim i różowym?
- Na różowym pisuję do Stasia, bo to oznacza miłość. A na niebieskim do Franka, bo to oznacza wierność.
- Na różowym pisuję do Stasia, bo to oznacza miłość. A na niebieskim do Franka, bo to oznacza wierność.
Po przebadaniu pacjenta lekarz oznajmia:
- Jest pan zdrów jak koń.
- Słucham?
- No... jest pan zdrów jak ryba!
- Kurde, nie wiedziałem, że trafiłem do weterynarza...
- Jest pan zdrów jak koń.
- Słucham?
- No... jest pan zdrów jak ryba!
- Kurde, nie wiedziałem, że trafiłem do weterynarza...