Urolog do pacjenta:
- I to żona pana tak urządziła widelcem? A jak pan oddaje mocz?
- A wie pan panie doktorze znam parę chwytów na flet.
- I to żona pana tak urządziła widelcem? A jak pan oddaje mocz?
- A wie pan panie doktorze znam parę chwytów na flet.
Żona kupiła butelkę wódki i wstawiła ją do lodówki. Mąż miał ochotę wypić, zakradł się do lodówki i już miał wyjąć butelkę gdy za plecami usłyszał głos żony:
- Zostaw! Jak stoi to niech stoi. Może ja gdzieś pójdę, może ktoś do mnie przyjdzie.
Mąż zły odstawił butelkę.
Wieczorem leżą w łóżku. Żona nabrała ochoty na seks. Wsunęła rękę w slipki męża gdy nagle usłyszała:
- Zostaw! Jak stoi to niech stoi. Może ja gdzieś pójdę, może ktoś do mnie przyjdzie.
- Zostaw! Jak stoi to niech stoi. Może ja gdzieś pójdę, może ktoś do mnie przyjdzie.
Mąż zły odstawił butelkę.
Wieczorem leżą w łóżku. Żona nabrała ochoty na seks. Wsunęła rękę w slipki męża gdy nagle usłyszała:
- Zostaw! Jak stoi to niech stoi. Może ja gdzieś pójdę, może ktoś do mnie przyjdzie.
Syn do ojca:
- Mam dwie wiadmości...
- Pewnie dobrą i złą?
- ...tak jakby, ale dwa w jednym...
- Jak to?!
- Dziadek przestał chrapać...
- Mam dwie wiadmości...
- Pewnie dobrą i złą?
- ...tak jakby, ale dwa w jednym...
- Jak to?!
- Dziadek przestał chrapać...
Siedzi baca przed chałupą i pierze w misce kota. Przechodzi turysta i słysząc straszne piski próbuje
zaprotestować: - Baco, co robicie?!
- Ano kota piere - rzecze baca.
- Ale baco, kotów się nie pierze!
- Piere się, piere.
Nie przekonawszy bacy, turysta wybrał się w dalszą drogę. Kiedy wracał po kilku godzinach zobaczył bacę i leżącego obok zdechłego kota. Pokiwał głową i mówi:
- A mówiłem, że kotów się nie pierze?
- Piere się piere, jeno nie wyzyma...
zaprotestować: - Baco, co robicie?!
- Ano kota piere - rzecze baca.
- Ale baco, kotów się nie pierze!
- Piere się, piere.
Nie przekonawszy bacy, turysta wybrał się w dalszą drogę. Kiedy wracał po kilku godzinach zobaczył bacę i leżącego obok zdechłego kota. Pokiwał głową i mówi:
- A mówiłem, że kotów się nie pierze?
- Piere się piere, jeno nie wyzyma...