Dlaczego mężczyźni kiedyś w młodszym wieku wstępowali w związki małżeńskie?
- Ponieważ nie było w sprzedaży gotowych kotletów i pierogów.
     -12
Wnuczek odwiedza swego 85-letniego dziadka w szpitalu.
- Jak się masz dziadku? pyta.
- Całkiem dobrze, odpowiada dziadek.
- Jak jedzenie?
- Super! Co tydzień nowy jadłospis.
- A opieka?
- Nie może być lepiej. Mówię ci, te siostrzyczki odgadują moje myśli!
- Jak ze spaniem? Spisz dobrze?
- Nie ma sprawy! Śpię jak dziecko, 9 godzin dziennie - bez przebudzenia! O 10-tej wieczorem dają mi kakao i tabletkę Viagry... i tyle. Śpię po tym jak suseł!
Wnuczek jest trochę zaniepokojony tym dziadkowym oświadczeniem, idzie więc do dyżurnej pielęgniarki.
- Co ja słyszę! Czy to prawda, że dajecie mojemu 85-letniemu dziadkowi Viagrę?! Codziennie?!
- No tak, proszę pana. Każdego wieczora o 22-giej pański dziadek dostaje filiżankę kakao i tabletkę Viagry. Rezultat jest zaskakujący! Dziadek śpi dobrze i nie stacza się z łóżka.
     53
Nowakowa krzyczy do męża czytającego w pokoju gazetę:
- Skocz zaraz do sklepu i kup pół litra oleju.
Po jakimś czasie mąż wraca a żona na to:
- I co kupiłeś to, o co się prosiłam?
- Na pół litra starczyło, ale na olej już nie.
     87
Turysta spotyka bacę i pyta:
- Baco, mogę przejść przez waszą łąkę? Chce zdążyć na pociąg o 10:40.
- Idźcie, idźcie, a jak spotkacie mojego psa, to i na ten o 9:15 zdążycie!
     71
Przychodzi facet ze złotą rybką do onkologa.
Wchodzi. Milczy.
Onkolog również milczy.
Patrzą na siebie pytająco:
- Kicha. - wydusza z siebie wreszcie facet.
- Słucham?
- Kicha.
- Jaka znowu kicha?
- Rybka kicha. Chora jest znaczy się.
- Panie, coś pan! Jak rybka może panu kichać? A w ogóle ja jestem onkologiem, czemu przynosi pan do mnie z chorą rybkę?
- Kolega pana polecił. Podobno raka pan wyleczył.
     55
Pani w szkole do Jasia:
- Jasiu, twoje zachowanie jest skandaliczne! Jutro przyprowadzisz ojca do szkoły!
Jaś na to:
- Ja nie mam ojca.
- A co mu się stało? - pyta zdziwiona nauczycielka.
- Walec go przejechał.
- No to niech przyjdzie matka.
- Matkę też przejechał walec.
- A dziadka masz? - powiedziała z odrobiną zwątpienia.
- Nie.
- Czy jego też walec przejechał? - pytanie wskazywało nieomal zdumienie.
- Tak.
- A babcię? - tu głos nauczycielki zaczął objawiać brak nadziei na uzyskanie pomyślnej odpowiedzi.
- Też - odpowiedział Jasiu.
- Ale chyba masz jakiegoś wujka czy jakąś ciocię, którzy uniknęli tej strasznej śmierci? - zapytała pełna zwątpienia.
- Nie - głos Jasia był tak samo spokojny jak na początku - wszystkich przejechał walec.
- Biedny Jasiu! Co ty teraz zrobisz? - Zaczęła się użalać nad nim nauczycielka.
- Nic - odparł Jasio - będę dalej walcem jeździł.
     51