Na lekcji chemii nauczycielka pyta Jasia:
- Czego dotyczy ten wzór napisany na tablicy?
- No, no... mam to na końcu języka...
- Jasiu! Wypluj to natychmiast! To jest kwas solny!
- Czego dotyczy ten wzór napisany na tablicy?
- No, no... mam to na końcu języka...
- Jasiu! Wypluj to natychmiast! To jest kwas solny!
Pewnego razu młodemu królikowi udało się uciec z laboratorium doświadczalnego. Przelazł pod siatką i znalazł się na dużym trawniku. To był jego pierwszy kontakt z prawdziwą trawą i jednocześnie szok. Zadowolony kicał, skakał, przewracał się. Po jakimś czasie spróbował trawy i stwierdził, że świeża smakuje znacznie lepiej niż karma, którą jadał w niewoli.
Zadowolony skakał i biegał. W pewnym momencie zauważył drewniany płot. Pod płotem była mała dziura przez którą można było się przecisnąć. Taak! Udało się.
Jakież było zdziwienie królika, gdy stanął oko w oko z grupką innych królików.
- Cześć! (Odezwał się jeden z nich) Skąd jesteś?
- Uciekłem z laboratorium.
- Super! To teraz zamieszkasz z nami!
- Fajnie! A co tutaj robicie?
- Na przykład skubiemy trawę .. próbowałeś?
- No jest zajebista! A co jeszcze?
- Widzisz to pole tam? To marchewki. Idź spróbuj!
Królik spróbował marchewek. Były soczyste i niewiarygodnie smaczne. Wrócił do reszty królików.
- I co jeszcze robicie?
- Widzisz tamto pole? To sałata. Idź spróbuj!
Sałata również była boska. Królik ponownie pyta:
- No ale chyba jeszcze coś robicie?
- No jasne! Spójrz w tamten róg! Widzisz? To nasze dziewczynki. Każda chętna do zabawy! Idź! Poszalej!
Królik poleciał. Po kilku godzinach trykania wrócił wycieńczony...
- A jeszcze coś robicie? Ledwo żyję po tej orgietce..
- No w zasadzie to już chyba wszystko...
- W takim razie muszę się z Wami pożegnać. Wracam do laboratorium..
- Do laboratorium? Po co? Tu Ci źle?
- Nie.. no spoko... było fajnie, ale czas się zbliża i jak nie zajaram to oszaleję...
Zadowolony skakał i biegał. W pewnym momencie zauważył drewniany płot. Pod płotem była mała dziura przez którą można było się przecisnąć. Taak! Udało się.
Jakież było zdziwienie królika, gdy stanął oko w oko z grupką innych królików.
- Cześć! (Odezwał się jeden z nich) Skąd jesteś?
- Uciekłem z laboratorium.
- Super! To teraz zamieszkasz z nami!
- Fajnie! A co tutaj robicie?
- Na przykład skubiemy trawę .. próbowałeś?
- No jest zajebista! A co jeszcze?
- Widzisz to pole tam? To marchewki. Idź spróbuj!
Królik spróbował marchewek. Były soczyste i niewiarygodnie smaczne. Wrócił do reszty królików.
- I co jeszcze robicie?
- Widzisz tamto pole? To sałata. Idź spróbuj!
Sałata również była boska. Królik ponownie pyta:
- No ale chyba jeszcze coś robicie?
- No jasne! Spójrz w tamten róg! Widzisz? To nasze dziewczynki. Każda chętna do zabawy! Idź! Poszalej!
Królik poleciał. Po kilku godzinach trykania wrócił wycieńczony...
- A jeszcze coś robicie? Ledwo żyję po tej orgietce..
- No w zasadzie to już chyba wszystko...
- W takim razie muszę się z Wami pożegnać. Wracam do laboratorium..
- Do laboratorium? Po co? Tu Ci źle?
- Nie.. no spoko... było fajnie, ale czas się zbliża i jak nie zajaram to oszaleję...
Rozmawiają dwaj studenci:
- Wiesz, dziś w parku jakiś facet wziął mnie za kobietę - zwierza się pierwszy.
- I co? Dałeś mu po gębie?
- Nie...
- To może zacząłeś uciekać?
- Na wysokich obcasach?!
- Wiesz, dziś w parku jakiś facet wziął mnie za kobietę - zwierza się pierwszy.
- I co? Dałeś mu po gębie?
- Nie...
- To może zacząłeś uciekać?
- Na wysokich obcasach?!
- Wie pani, mój mąż jest taki uczuciowy.
- Naprawdę?
- Tak. Kiedy zmywam naczynia w kuchni, on mówi: Mamuchna zamknij drzwi. Nie mogę patrzeć na to, że się tak zapracowujesz.
- Naprawdę?
- Tak. Kiedy zmywam naczynia w kuchni, on mówi: Mamuchna zamknij drzwi. Nie mogę patrzeć na to, że się tak zapracowujesz.
Jedzie Jasiu z rodzinką sadystów samochodem. W pewnym momencie kot przechodzi przez jezdnię, Jasiu krzyczy:
- Tato przejedź go.
Tata przejechał. Wszyscy się śmieją. Później przebiega ulicę pies. Jasiu na to:
- Tato przejedź go.
Tata przejechał. Znów wszyscy się śmieją. Gdy mama wychyliła się przez okno jeb*a głową w słup. Wszyscy się śmieją, tylko Jasiu płacze.
Tata się go pyta:
- Czemu płaczesz?
- Bo nie widziałem.
- Tato przejedź go.
Tata przejechał. Wszyscy się śmieją. Później przebiega ulicę pies. Jasiu na to:
- Tato przejedź go.
Tata przejechał. Znów wszyscy się śmieją. Gdy mama wychyliła się przez okno jeb*a głową w słup. Wszyscy się śmieją, tylko Jasiu płacze.
Tata się go pyta:
- Czemu płaczesz?
- Bo nie widziałem.