Towarzysz Stalin przemawia na zjeździe partii. I nagle w najgoretszym momencie przemówienia ktoś kichnął.
Zapadła cisza. Stalin popatrzył spode łba na delegetów.
- Kto kichnął? - zapytał spokojnie.
Nikt się nie przyznał.
- Towarzyszu Ławrientinie, wyprowadzić ostatni rząd i rozstrzelać.
NKWD migiem się uwineło, wyprowadzono tylny rząd i nagle słychać kilka serii z kałasza.
Stalin jak gdyby nigdy nic, znów zaczął przamawiać.
I znowu ktoś kichnął.
- Kto kichnął? - Zapytał grożnie Stalin.
Nikt się nie przyznał.
- Towarzyszu Ławrientinie, wyprowadzić ostatni rząd i rozstrzelać.
NKWD migiem się uwineło, wyprowadzono tylny rząd i znowu słychać kilka serii z kałasza.
Stalin znów zaczął przemawiać i znów ktoś kichnął.
- Kto kichnął!? - Krzyknął wkurzony Stalin.
Ze środka sali podnosi się stary, siwiuteńki towarzysz i unosi bojaźliwie rękę.
- Na zdrowie, towarzyszu! - Wesoło życzył mu Stalin.
Zapadła cisza. Stalin popatrzył spode łba na delegetów.
- Kto kichnął? - zapytał spokojnie.
Nikt się nie przyznał.
- Towarzyszu Ławrientinie, wyprowadzić ostatni rząd i rozstrzelać.
NKWD migiem się uwineło, wyprowadzono tylny rząd i nagle słychać kilka serii z kałasza.
Stalin jak gdyby nigdy nic, znów zaczął przamawiać.
I znowu ktoś kichnął.
- Kto kichnął? - Zapytał grożnie Stalin.
Nikt się nie przyznał.
- Towarzyszu Ławrientinie, wyprowadzić ostatni rząd i rozstrzelać.
NKWD migiem się uwineło, wyprowadzono tylny rząd i znowu słychać kilka serii z kałasza.
Stalin znów zaczął przemawiać i znów ktoś kichnął.
- Kto kichnął!? - Krzyknął wkurzony Stalin.
Ze środka sali podnosi się stary, siwiuteńki towarzysz i unosi bojaźliwie rękę.
- Na zdrowie, towarzyszu! - Wesoło życzył mu Stalin.
Podejrzewam, że w naszej lodówce ktoś mieszka - mówi pacjent u psychiatry.
- A dlaczego tak pan sądzi?
- Bo żona ciągle nosi tam jedzenie.
- A dlaczego tak pan sądzi?
- Bo żona ciągle nosi tam jedzenie.
W wojsku sierżant mówi do rekruta:
- Pamiętajcie, że to jest wojsko i na każde pytanie trzeba odpowiadać "Tak jest panie sierżancie!". Zrozumiano?
- Tak jest panie sierżancie!
- No więc jak się nazywacie? Kowalski?
- Tak jest panie sierżancie! Kowalski!
- Ile macie lat? 21?
- Tak jest panie sierżancie! 21!
- Skąd jesteście? Z Warszawy?
- Tak jest panie sierżancie! Z Krakowa!
- Pamiętajcie, że to jest wojsko i na każde pytanie trzeba odpowiadać "Tak jest panie sierżancie!". Zrozumiano?
- Tak jest panie sierżancie!
- No więc jak się nazywacie? Kowalski?
- Tak jest panie sierżancie! Kowalski!
- Ile macie lat? 21?
- Tak jest panie sierżancie! 21!
- Skąd jesteście? Z Warszawy?
- Tak jest panie sierżancie! Z Krakowa!
Pijany baca wraca z wesela i zaczyna się rozbierać.
- Maryna, pomóz bo ni moge kosuli sciongnoć - prosi żonę.
Ta podchodzi i załamuje ręce.
- Jezusicku, Jendrek, psecie ty mas ciupaske w plecach!
- Maryna, pomóz bo ni moge kosuli sciongnoć - prosi żonę.
Ta podchodzi i załamuje ręce.
- Jezusicku, Jendrek, psecie ty mas ciupaske w plecach!
Po nocy poślubnej młoda żona chwali sie matce:
- Mamo! Zrobiliśmy to 2 razy!
Ta to ma szczęście - pomyślała matka. Po tygodniu córka chwali się matce:
- Mamo! ostatnio było 8 razy!
- Matka z niedowierzaniem kręci głową. Ale gdy po dwóch tygodniach matka dowiedziała się, że ostatnio było 20 razy kazała mężowi pogadać z zięciem.
- Słuchaj - mówi - musisz się trochę opanować bo mi córkę zmarnujesz!
- Niech się tata nie boi - ona liczy tam i z powrotem...
- Mamo! Zrobiliśmy to 2 razy!
Ta to ma szczęście - pomyślała matka. Po tygodniu córka chwali się matce:
- Mamo! ostatnio było 8 razy!
- Matka z niedowierzaniem kręci głową. Ale gdy po dwóch tygodniach matka dowiedziała się, że ostatnio było 20 razy kazała mężowi pogadać z zięciem.
- Słuchaj - mówi - musisz się trochę opanować bo mi córkę zmarnujesz!
- Niech się tata nie boi - ona liczy tam i z powrotem...