Przychodzi blondynka do sklepy z AGD i pyta:
- Po ile jest ten telewizor?
- Blondynkom nie sprzedajemy - odpowiada sprzedawca
Blondynka przychodzi na drugi dzień i pyta o to samo. Sprzedawca znowu odpowiada:
- Blondynką nie sprzedajemy
Na trzeci dzień blondynka przychodzi w peruce i znowu pyta:
- Po ile jest ten telewizor?
Sprzedawca odpowiada:
- Blondynką nie sprzedajemy!
- A skąd pan wiedział że jestem blondynką?!
- Bo to mikrofalówka.
- Po ile jest ten telewizor?
- Blondynkom nie sprzedajemy - odpowiada sprzedawca
Blondynka przychodzi na drugi dzień i pyta o to samo. Sprzedawca znowu odpowiada:
- Blondynką nie sprzedajemy
Na trzeci dzień blondynka przychodzi w peruce i znowu pyta:
- Po ile jest ten telewizor?
Sprzedawca odpowiada:
- Blondynką nie sprzedajemy!
- A skąd pan wiedział że jestem blondynką?!
- Bo to mikrofalówka.
Chłopak do dziewczyny:
- Kochanie chodź pójdziemy pooglądać gwiazdy!
- Bez prezerwatywy, nie będę oglądać.
- Kochanie chodź pójdziemy pooglądać gwiazdy!
- Bez prezerwatywy, nie będę oglądać.
Żona miała problem z mężem, gdyż ten zawsze zasypiał na niedzielnej mszy. Postanowiła więc temu zaradzić i na kolejną mszę zabrała długą szpilkę od kapelusza, którą to postanowiła dźgnąć męża, jak tylko ten zaśnie.
Gdy ksiądz, mówiąc kazanie, doszedł do słów: "... i któż jest naszym największym Zbawcą?", mąż właśnie przysnął. Żona dźgnęła go z całej siły w pośladek. Ten zerwał się z krzykiem:
- Jeeezuuu!
- Właśnie tak, mój synu - odpowiedział ksiądz i kontynuował kazanie.
Mąż, zły na żonę i nieco zawstydzony, skulił się i po chwili znów zapadł w drzemkę. Gdy ksiądz rzekł: "... i któż umarł za nas na krzyżu?
- Jeeezuuu Chryste! - podskoczył i wrzasnął, znów dźgnięty szpilką, mąż.
- Właśnie tak, mój synu - odpowiedział ksiądz i dalej ciągnął mszę.
Mąż usiadł spokojnie i udawał, że śpi, ale tym razem uważnie obserwował żonę. Żona zamierzyła się szpilką, gdy ksiądz właśnie mówił: "... i cóż Ewa rzekła Adamowi, gdy poczęła mu drugiego syna?".
- Jak mnie jeszcze raz, kolniesz, to ci tak przyłożę, że nie wstaniesz! - wrzasnął mąż.
Gdy ksiądz, mówiąc kazanie, doszedł do słów: "... i któż jest naszym największym Zbawcą?", mąż właśnie przysnął. Żona dźgnęła go z całej siły w pośladek. Ten zerwał się z krzykiem:
- Jeeezuuu!
- Właśnie tak, mój synu - odpowiedział ksiądz i kontynuował kazanie.
Mąż, zły na żonę i nieco zawstydzony, skulił się i po chwili znów zapadł w drzemkę. Gdy ksiądz rzekł: "... i któż umarł za nas na krzyżu?
- Jeeezuuu Chryste! - podskoczył i wrzasnął, znów dźgnięty szpilką, mąż.
- Właśnie tak, mój synu - odpowiedział ksiądz i dalej ciągnął mszę.
Mąż usiadł spokojnie i udawał, że śpi, ale tym razem uważnie obserwował żonę. Żona zamierzyła się szpilką, gdy ksiądz właśnie mówił: "... i cóż Ewa rzekła Adamowi, gdy poczęła mu drugiego syna?".
- Jak mnie jeszcze raz, kolniesz, to ci tak przyłożę, że nie wstaniesz! - wrzasnął mąż.
Jaka choroba jest najbardziej niebezpieczna?
- Miłość, bo od razu kładzie do łóżka...
- Miłość, bo od razu kładzie do łóżka...