W czasach realnego socjalizmu do Poronina przyjechali radzieccy historycy zajmujący się biografią Lenina. Zebrali górali w największej sali byłego muzeum i pytają:
- Czy ktoś widział Lenina na własne oczy?
Podnosi rękę Baca i mówi:
- E, panocku, jo przeta uratowołek mu życie!
- ?
- Jak to było?
- Ano tak, siedza jo se wysoko w górach, nad przepaścią, a mimo mnie idzie Lenin. Szedł sobie, szedł i poszedł.
- No a jak żeście mu to życie uratowali?
- Jak szedł mimo mnie, mogłek go przeta pchnąc w przepaść, ... a nie pchnąłem.
- Czy ktoś widział Lenina na własne oczy?
Podnosi rękę Baca i mówi:
- E, panocku, jo przeta uratowołek mu życie!
- ?
- Jak to było?
- Ano tak, siedza jo se wysoko w górach, nad przepaścią, a mimo mnie idzie Lenin. Szedł sobie, szedł i poszedł.
- No a jak żeście mu to życie uratowali?
- Jak szedł mimo mnie, mogłek go przeta pchnąc w przepaść, ... a nie pchnąłem.
Młody żołnierz, który przyjechał do domu na urlop, opowiadał swoim rodzicom o swoim życiu. Nagle zamilkł i stanął w oknie patrząc na cztery dziewczyny, które szły po ulicy. Matka szepnęła ojcu: "Patrz, nasz chłopak już wyrósł. Przed wojskiem on wcale nie oglądał się na dziewczyny". Ich syn uważnie śledził wzrokiem za dziewczynami aż nie znikły za rogiem. Następnie on obrócił się i zmartwiony powiedział:
- Jedna z nich nie trzymała kroku.
- Jedna z nich nie trzymała kroku.
- Co mają wspólnego fundusze z Unii Europejskiej i kosmici?
- Ciągle o nich słyszysz, ale nigdy nie widziałeś.
- Ciągle o nich słyszysz, ale nigdy nie widziałeś.
Do Zakopanego przyjechało parę osób którzy koniecznie chcieli posłuchać górala co gra na kobzie.
- Nie wiecie gdzie mieszka baca co gra na kobzie? - pytają przechodnia.
- A tam na wierchu i pokazuje kierunek.
- Po dwóch godzinach oni tam doszli i pukają.
- Witajcie góralu to wy gracie na kobzie?
- Niii jo nie grom.
- To może wasza żona gra?
- Niii ona też nie gro.
- A macie brata?
- Mom.
- Gra na kobzie?
- Niii.
Bardzo zawiedzeni schodzą w dół i jak uszli już kawał drogi baca jeszcze ich widząc woła.
- Ej wycieczka i macha żeby wrócili.
Ostatkiem sił wchodzą i jak stanęli przed bacą on mówi:
- Wiecie, ja żem sobie jeszcze przypomniał,że przecież mom szwagra... ale on tyż nie gro na kobzie.
- Nie wiecie gdzie mieszka baca co gra na kobzie? - pytają przechodnia.
- A tam na wierchu i pokazuje kierunek.
- Po dwóch godzinach oni tam doszli i pukają.
- Witajcie góralu to wy gracie na kobzie?
- Niii jo nie grom.
- To może wasza żona gra?
- Niii ona też nie gro.
- A macie brata?
- Mom.
- Gra na kobzie?
- Niii.
Bardzo zawiedzeni schodzą w dół i jak uszli już kawał drogi baca jeszcze ich widząc woła.
- Ej wycieczka i macha żeby wrócili.
Ostatkiem sił wchodzą i jak stanęli przed bacą on mówi:
- Wiecie, ja żem sobie jeszcze przypomniał,że przecież mom szwagra... ale on tyż nie gro na kobzie.