Jedzie Szkot autem, zatrzymał się otwiera drzwi i bach... jakiś samochód uderza mu drzwi i je wyrywa. Przyjeżdża policja i karetka, wysiada doktor a Szkot:
- O mój Boże! Mój samochód!
Doktor na to:
- Co pan się martwi samochodem, pan nie ma ręki!
Szkot na to:
- O Boże, mój Rolex!
     52
Lekarz przegląda zdjęcie rentgenowskie i ogromnie się dziwi:
- Panie, masz pan zegarek w żołądku. Nie sprawia to panu żadnych problemów?
- Jasne, że tak. Zwłaszcza przy nakręcaniu...
     41
Towarzysz Stalin przemawia na zjeździe partii. I nagle w najgoretszym momencie przemówienia ktoś kichnął.
Zapadła cisza. Stalin popatrzył spode łba na delegetów.
- Kto kichnął? - zapytał spokojnie.
Nikt się nie przyznał.
- Towarzyszu Ławrientinie, wyprowadzić ostatni rząd i rozstrzelać.
NKWD migiem się uwineło, wyprowadzono tylny rząd i nagle słychać kilka serii z kałasza.
Stalin jak gdyby nigdy nic, znów zaczął przamawiać.
I znowu ktoś kichnął.
- Kto kichnął? - Zapytał grożnie Stalin.
Nikt się nie przyznał.
- Towarzyszu Ławrientinie, wyprowadzić ostatni rząd i rozstrzelać.
NKWD migiem się uwineło, wyprowadzono tylny rząd i znowu słychać kilka serii z kałasza.
Stalin znów zaczął przemawiać i znów ktoś kichnął.
- Kto kichnął!? - Krzyknął wkurzony Stalin.
Ze środka sali podnosi się stary, siwiuteńki towarzysz i unosi bojaźliwie rękę.
- Na zdrowie, towarzyszu! - Wesoło życzył mu Stalin.
     56
Pani Kaniecka jest w agonii. Mąż domaga się, by mu wyznała, ile razy go zdradziła.
- Raduś, jak ty możesz w takiej chwili? Niech ja się tyle ryzy w piekle przekręcę, ile razy ja cię zdradziłam.
W jakiś czas potem umiera Kaniecki. Szuka żony w raju. Nie ma. Zagląda do piekła.
- Nie widzieliście tu gdzieś Aneczki, mojej żony? - pyta
- Ona jest tu niedaleko, służy nam za wiatrak!
     56
- Jaka jest różnica między zwykłym zającem a latającym?
- Latający ma na plecach orła.
     20
Miał facet papugę, która bardzo lubiła pogadać sobie przez telefon, a że rachunki był coraz wyższe zagroził papudze, że jeśli jeszcze raz gdziekolwiek zadzwoni to ją przybije do ściany na tydzień. Papuga długo opierała się pokusie, lecz po trzech dniach nie wytrzymała i zadzwoniła.
Przyszedł rachunek za telefon i facet chwycił za młotek, gwoździe i papugę przybił do ściany. Wisi tak biedna papuga i patrzy, a tu obok niej wisi ktoś jeszcze - też przybity.
Papuga się go pyta:
- Jak się nazywasz?
- Jezus - opowiada tamten.
- A długo tak wisisz? No, ze 2000 tysiące lat.
Na co papuga:
- To gdzieś ty chłopie dzwonił?
     44