Inżynier zmarł i poszedł do piekła. Diabeł ugościł go, a on, aby wyrazić swoją wdzięczność, zrobił w piekle kanalizację i ruchome schody na górę. Po pewnym czasie do Szatana dzwoni Bóg i pyta złośliwym tonem:
- I co, jak tam u was na dole?
- Świetnie. Wiesz, mamy tutaj takiego inżyniera - zrobił nam kanalizację i ruchome schody na górę!
- Niemożliwe! Jak on się tam znalazł? Dawajcie go do nas!
- Spadaj, nie oddam go.
- Podam was do sądu!
- Hehe, ciekawe, skąd weźmiesz prawników!?
- I co, jak tam u was na dole?
- Świetnie. Wiesz, mamy tutaj takiego inżyniera - zrobił nam kanalizację i ruchome schody na górę!
- Niemożliwe! Jak on się tam znalazł? Dawajcie go do nas!
- Spadaj, nie oddam go.
- Podam was do sądu!
- Hehe, ciekawe, skąd weźmiesz prawników!?
Kiedy John wrócił z pracy zastał swoją żonę we łzach.
- Twoja mama ubliżyła mi, strasznie mi ubliżyła - wyszlochała kobieta.
- Moja mama? Ale jak, przecież jest na wakacjach, na drugim końcu świata?
- Tak, ale dziś rano przyszedł list, zaadresowany do Ciebie.
Otworzyłam go bo byłam ciekawa co jest w środku.
- No i co?
- I na końcu listu było napisane:
"P.S. Droga Katarzyno, kiedy już przeczytasz ten list, nie zapomnij dać go mojemu synowi."
- Twoja mama ubliżyła mi, strasznie mi ubliżyła - wyszlochała kobieta.
- Moja mama? Ale jak, przecież jest na wakacjach, na drugim końcu świata?
- Tak, ale dziś rano przyszedł list, zaadresowany do Ciebie.
Otworzyłam go bo byłam ciekawa co jest w środku.
- No i co?
- I na końcu listu było napisane:
"P.S. Droga Katarzyno, kiedy już przeczytasz ten list, nie zapomnij dać go mojemu synowi."
Dyskotekowicz idzie przez cmentarz. Widzi grabarza i mówi "a-bu" i jeszcze raz "a-bu". Ale grabarz nie reaguje. W końcu dochodzi do bramy, a grabarz go łup łopatą i mówi:
- Bawimy się, straszymy się, ale z cmentarza nie wychodzimy.
- Bawimy się, straszymy się, ale z cmentarza nie wychodzimy.