Ślązak do górala:
- Baco, coś to wasze powietrze podejrzane.
- A dlacego to?
- Coś go nie widać.
- Baco, coś to wasze powietrze podejrzane.
- A dlacego to?
- Coś go nie widać.
Zapisują bacę do Partii. Sprawdzają życiorys.
- No a jak to było po wojnie? Byliście w jakiejś bandzie?
- Ni, ta bydzie pirsa.
- No a jak to było po wojnie? Byliście w jakiejś bandzie?
- Ni, ta bydzie pirsa.
Pewien góral z żoną i siedmioletnim synem przechodzili w bród Dunajec. Na środku rzeki, gdy woda sięgała im już do piersi, żona zaniepokojona zapytała:
- A gdzie Jontek?
- Nie bój się - odpowiedział chłop, ja go za rękę prowadzę.
- A gdzie Jontek?
- Nie bój się - odpowiedział chłop, ja go za rękę prowadzę.
Baca podejrzewał, że jego żona go zdradza, gdy tylko on wychodzi na hale pasać owce. Jako "majster złota rączka" postawił pod łóżkiem garnek śmietany i powiesił nad nim łyżkę. Gdy tylko jedna osoba leżała na łóżku, łyżka wisiała nad powierzchnią, gdy położyły się dwie osoby, łyżka zamaczała się w śmietanie. Proste i skuteczne. Po powrocie z hali poleciał do sypialni i znalazł pod łóżkiem... garnek masła...
Rozprawa w sądzie o przyznanie alimentów:
- Baco, a znacie tę oto Marynę?
- Ano znam.
- A to dziecko, to wyście jej zmajstrowali?
- Ano ja.
- A co będzie z płaceniem za dziecko?
- Ja tam panocku za te robote nic nie chce.
- Baco, a znacie tę oto Marynę?
- Ano znam.
- A to dziecko, to wyście jej zmajstrowali?
- Ano ja.
- A co będzie z płaceniem za dziecko?
- Ja tam panocku za te robote nic nie chce.
Baca rozmawia z turystą:
- Zabiłem wczoraj 10 ćmów - mówi baca.
- Ciem? - poprawia turysta.
- Kapciem.
- Zabiłem wczoraj 10 ćmów - mówi baca.
- Ciem? - poprawia turysta.
- Kapciem.
Siedzi sobie gościu na kamieniu, patrzy jak baca ciągnie na sznurku zabitego psa.
Pyta się jego:
- Baco, co się stało z tym psem?
- Musiałem go zastrzelić - mówi baca
- To pewnie był wściekły?
- No zadowolony to on nie był.
Pyta się jego:
- Baco, co się stało z tym psem?
- Musiałem go zastrzelić - mówi baca
- To pewnie był wściekły?
- No zadowolony to on nie był.
- Wojtek, wyście taki mądrala, wsytko prawie wiycie, to powiydzcie wiela jest prowd?
Gazda na to:
- Jo znom jino trzy. Piyrso to świynto prowda, drugo tyż prowda, i trzecio gówno prowda.
Gazda na to:
- Jo znom jino trzy. Piyrso to świynto prowda, drugo tyż prowda, i trzecio gówno prowda.
Jedzie kierowca nową Beemką, a że auto dobre to jedzie 120... 160... nagle z za zakrętu wyłania się furmanka i rozpierdziuuuu... kierowca nie wyrobił! Wysiada z auta, patrzy - konie zmasakrowane, no to je dobił, żeby się nie męczyły. Podchodzi do bacy ze strzelbą w dłoni i pyta:
- Baco, jak z Wami?
Na to baca, przykrywając urwane obie nogi:
- Nawet mnie nie drasnęło!
- Baco, jak z Wami?
Na to baca, przykrywając urwane obie nogi:
- Nawet mnie nie drasnęło!
Idzie baca przez pustynie, spotyka araba i pyta...
- Daleko stąd do morza?
- No z 30km!
- Ale żeście se plaże odwalili!
- Daleko stąd do morza?
- No z 30km!
- Ale żeście se plaże odwalili!